poniedziałek, 7 stycznia 2019

Rozdział 1 : Kolana

 
••• Violetta •••

Po technikum ekonomicznym złożyłam CV do firmy VerdasCorporation. Mimo mojego wieku, bo miałam tylko 20 lat i w sumie braku doświadczenia w zawodzie, przyjęli mnie. Finał tego wszystkiego jest taki, że pracuje tutaj już aż dwa lata. Kolejny dzień w pracy, czyli środa, zaczyna się od ósmej. Zwykle kończę o siedemnastej, ale jeśli wszystko zrobię szybciej mogę wyjść o godzinie piętnastej. Naprawdę lubię tą prace. Gdy wypełniałam papiery, usłyszałam przez głośnik : Panno Castillo proszę do mnie. To mój szef, Leon Verdes, jest ode mnie o 3 lata starszy,  a ja jestem jego sekretarką. Jak na swój młody wiek, szybko awansowałam z osoby zajmującej się finansami, na właśnie jego sekretarkę. Biorę zieloną teczkę, domyślając się, że o to chodzi i wychodzę z mojego biura. Jestem ubrana w czarną obcisła spódniczkę, białą koszulkę, a na nogach mam czarne szpilki. Niestety mój biały stanik wylądował w praniu, więc musiałam założyć dziś czarny, który lekko prześwituje, oczywiście nie byłam taka mądra i spośród moich kolorowych staników na szybko wybrałam czarny. Staje przed drzwiami biura mojego szefa, pukam, a  po chwili słyszę jego głos. Jak na jego stanowisko w firmie, jest dla wszystkich  miły. Nigdy nie traktował kogoś z wyższością, ale zawsze zachowywał dystans.

– Wejść. – Wchodzę i zamykam drzwi
– Dzień dobry. 
– Aaa ... to ty siadaj. – Powiedział patrząc w laptopa
– Proszę teczkę. 
– No tak, nie o to mi chodziło, ale okej. – Przegląda ją 
– Coś pan chciał ode mnie ?
– Przypomnij mi ile już u nas pracujesz ?
– Prawie dwa lata. 
– No właśnie. – Odłożył teczkę  
– Coś nie tak ? Chce mnie pan zwolnić?
– Wręcz przeciwnie. Nie zwolnię tak dobrej pracownicy. 
– To dobrze ... wystraszyłam się potrzebuje tych pieniędzy. 
– Więc mam dla ciebie małą propozycję. 
– Jaką ? 
– Podejdź do mnie. - Wstałam i poszłam obok niego 
– Gadałem z prezesami i postanowiliśmy dać ci podwyżkę. 
– Naprawdę ?
– Tak. To oznacza więcej obowiązków, ale wierzę że dasz radę. 
– Na pewno dam, bardzo panu dziękuje. 
– Tak wiem ...

Pociągnął mnie do siebie tak, że wylądowałam na jego kolanach. Dobra co się dzieje ? Obrócił się ponownie do swojego laptopa, ja byłam totalnie zdezorientowana. Zaczął mi pokazywać jakie będą moje nowe obowiązki. Nie mogłam się skupić ... no kurczę przecież siedzę mu na kolanach, co powiedzą na to inni pracownicy. Przecież to mój szef ! Po chwili wstałam, a on na mnie spojrzał. Ponownie usiadłam na wprost niego, chciałam udać że nic się nie stało. On widocznie nie był tym zachowaniem zadowolony. Pokręcił przecząco głową i zamknął swoje narzędzie pracy. Czułam się naprawdę dziwnie i marzyłam o tym by już wyjść z jego biura.

– Więc mam rozumieć, że się zgadzasz ?
– Tak ... 
– I nie bój się to lustro weneckie. - Pokazał na ścianę z lustrem 
– Ja widzę co oni robią, a wy widzicie tylko ścianę więc luzik.
– O co panu chodzi ?
– Dowiesz się w swoim czasie. Rozdaj to każdemu pracownikowi. 
– Dobrze. – Wzięłam kartki 
– Sama oczywiście też wypełnij. 
– Okej. 
– I jak możesz przed godziną siedemnastą przynieś mi je. Potrzebuje ich jeszcze dzisiaj.
– Dobrze. To wszystko ?
– Na razie tak ... jakby co to Cię wezwę. 
– Okej ... 

Wyszłam i zamknęłam za sobą drzwi. Głośno wypuściłam powietrze. Co to za akcja z tymi kolanami ? Zapomniał się czy jak ? Dobra jest przystojny, ale jest też moim szefem. Nigdy nie myślałam o nim jak o facecie dla mnie czy coś w tym stylu. Widocznie musiał się wcześniej czegoś napić, bo raczej na trzeźwo by mnie tak nie podrywał. Wcześniej jedynie uśmiechał się, nigdy nie było takich akcji. Rozdałam kartki i poszłam do przyjaciółki byśmy razem je wypełniły. Ona też pracuje w tej firmie co ja. W sumie to dzięki niej złożyliśmy CV, czarnowłosa dalej zajmuje się finansami i idzie jej tym świetnie. Dziewczyna zaczęła czytać pytania na kartce.

– Imię i nazwisko, wiek. Przecież to wie. 
– Może się upewnia. – Zaśmiałam się
– Czy jesteś w związku ? Jeśli tak napisz ile.
– Sprawdza nas ?
– Nie mam pojęcia. Ile masz zamiar mieć dzieci ? – Wybuchła śmiechem
– Dziwna ta ankieta. 
–  Może szuka kandydatki na żonę. Przecież ma już 25 lat. 
– Ale w firmie ? Nie żartuj sobie. To nie miejsce na takie rzeczy. 
– Ja i tak wiem swoje. A po co u niego byłaś ?
– Dostałam podwyżkę.  
– Serio ?! Gratulacje ! Ale masz szczęście. 
– No tak ...
– Dobra to ja wypełniam. Violetta Castillo, 22 lata. 
– Ej czemu wypełniasz moją ?
– Bo tak jest fajnie. Nie jest w związku, ile chcesz mieć dzieci ? Dwójkę ?
– Zero.
– No przestań jak tak napiszemy to na pewno cie nie zechce. To dwójkę już napisałam.
– Nie chce by mnie chciał ...
– Numer telefon, adres, kolor oczu. – Czytała dalej
– Serio dziwne te pytania.
– Bardzo ja Ci mówię, on coś kombinuje Resto to czuje. 
– Ah wielka Resto zawsze ma racje. 
– Tak.

Nie powiedziałam jej o tej akcji z kolanami. Jeszcze wybuchłby jakiś skandal czy coś. Reszta dnia minęła spokojnie. O szesnastej trzydzieści zaczęłam zbierać ankiety. Wyrobiłam się idealnie przed siedemnastą. Posprzątałam swoje stanowisko pracy i udałam się do mojego szefa. Dalej jestem speszona dzisiejszym porankiem, ale nie mogę tak tego pokazywać. Zapukałam, tym razem mnie zaskoczył bo sam otworzył drzwi. Nic nie powiedział tylko pokazał ręką bym weszła. Rozmawiał przez telefon, położyłam kartki na biurku i chciałam wyjść, ale pokazał bym została. Usiadłam na krześle. Czekałam, aż skończy swoją długą rozmowę.

– Mam super wieści. 
– Tak ?
– Jutro wyjeżdżamy do Meksyku na parę dni. 
– My ? – Wskazałam palcem na niego i siebie
– Tak, mówiłem podwyżka więcej obowiązków, jesteś moją asystentką. 
– Nie lepiej bym została ? 
– Nie, jesteś mi potrzebna tam. Ja wszystko załatwię nie musisz się martwić. 
– Na długo ? 
– Góra pięć dni , musimy podpisać umowę z ważną firmą. 
– Kiedy wylatujemy ? 
– Jutro o 10 mamy samolot oczywiście prywatny. 
– No dobrze ... ale jednak wolałabym chyba zostać. 
– Chyba chciałaś podwyżkę co ? 
– No tak ... 
– No to bez gadania, traktuj to jako mini wakacje. Będzie fajnie zobaczysz. 
– Okej ...
– Mieszkałem tam kiedyś. Dobrze się tobą zaopiekuje, zaufaj mi.
– Dobrze. 
– To do zobaczenia. Przyjadę po ciebie około dziewiątej rano. 
– Okej ...

Uśmiechnął się, wstałam i wyszłam. Tak nagle wyjazd do Meksyku ? Mam rzucić wszystko i z nim tam lecieć ? No z jednej strony fajnie, ale z drugiej ... Co ja tam niby mam robić ? Stać i ładnie wyglądać ? Wzięłam swoją torebkę, w kawiarni zjadłam obiad, potem wróciłam do domu. Zaczęłam pakowanie, to jest najgorsze, przecież jak czegoś zapomnę to klapa. Wyjęłam telefon napisałam do Francescy. Nie musiałam czekać długo na odpowiedź.

Do Wariatki : Jutro wylatuje do Meksyku.
Od Wariatki : Zapomnij ! Nie ma szans żebyś się znowu wyprowadziła !
Do Wariatki : Tylko na trochę, wylot służbowy ...
Od Wariatki : Mmmm ... z Leonem ? Czyżby znalazł kandydatkę na żonę :D
Do Wariatki : Francesca !
Od Wariatki : Na długo ?
Do Wariatki : Góra pięć dni, pomóż się spakować. 
Od Wariatki : Zaraz będę :*
Do Wariatki : ♥

Usiadłam na kanapie i czekałam. Moja przyjaciółka była po paru minutach. Zaczęłyśmy pakować ciuchy, bieliznę, buty, kosmetyczkę i moje ukochane opaski. To nie odłączny element mojej garderoby. Spakowałam oczywiście ładowarkę i książkę do czytania. Inne rzeczy, które mi się zapewnię nie przydadzą też, a konkretnie ręcznik, strój kąpielowy, krem do opalenia. Wiedziałam, że ona zaraz coś dowali i wcale się nie myliłam. Ona i te jej plany spiskowe ... zwykle mnie śmieszą, ale kiedy chodzi o moją osobę jest całkiem inaczej.

– A prezerwatywy ? 
– Fran co ty gadasz !
– No jedziesz z szefem, pewno będziecie mieć razem pokój. 
– Nie ... 
– A jeśli ? W sumie to on powinien je mieć ...
– To ja znajdę coś do spania dla upewnienia. 
– On nie będzie narzekać jak będziesz spać nago. – Zaśmiała się
– Zabije Cię kiedyś. – Rzuciłam w nią poduszką 

Chyba wszystko już wzięłam. Podziękowałam przyjaciółce, po raz kolejny skarciłam ją za jej teorie z podrywem Leona. Dobrze, że jej nie powiedziałam o tych kolanach, wtedy by już na pewno nie odpuściła. Wykąpałam się i poszłam spać. Rano o 8 obudził mnie budzik. Wywlokłam się z łóżka i tak pospałam dłużej niż zawsze. Wykonałam poranne czynności i zjadłam śniadanie. O 8.55 usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam z krzesła i poszłam otworzyć drzwi, to był Verdes. Oparł się o futrynę i uśmiechnął, w sumie nigdy nie był w moim domu. Pewno jako właściciel firmy ma wielki dom i służbę. Ja mieszkam w małym domku, ale jakoś nie narzeka.

– I jak ? Już gotowa ? 
– Chyba tak. 
– To ja zaniosę torbę. – Wziął walizkę i poszedł do auta
– Zamknę dom. – Zamknęłam na klucz, miał duży biały samochód
– To zapraszam. – Otworzył mi drzwi, niepewnie wsiadłam

Po paru minutach byliśmy już w firmie. Wszyscy już byli na nogach. Mój szef poszedł po jakieś papiery, ja czekałam przed jego gabinetem. Podszedł do mnie Mateusz, ja mówię na niego Matt, on na mnie Viola, podobnie jak Francesca. Uśmiechnął się do mnie. Jest bardzo przystojny i zabawy. Zaprzyjaźniłam się z nim już dawno, ale poza firmą nigdy nie byliśmy gdzieś we dwoje sami, zwykle jest z nami Fran lub jego kolega. Czasem mam wrażenie, że mu się podoba.

– To lecisz do Meksyku ? 
– No tak ...
– Może jak wrócisz poszlibyśmy do kina ?
– My ? We dwoje ? Sami ?
– No wcześniej miałem Cię zaprosić, ale trochę się bałem. 
– Chętnie pójdę z tobą do kina. – Uśmiechnęłam się
– Zdzwonimy się jeszcze ? 
– Tak ...
– Miłej i bezpieczniej podróży.
– Dzięki ...

Chłopak pocałował mnie w policzek i poszedł. Nie wierzę, właśnie zaprosił mnie na randkę po tak długim czasie. Leon wyszedł z teczką, złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Puścił ją dopiero gdy byliśmy w sali, gdzie byli w sumie wszyscy pracownicy, w tym także Matt. Znowu mam mieszane uczucia. Może Fran ma rację i on mnie podrywa ? Przez nią sama zaczynam tak myśleć. Teraz muszę się skupić na wyjeździe służbowym i randce, która czeka mnie jak wrócę.

 – Jak wiecie razem z Violettą wyjeżdżamy, nie będzie nas przez parę dni. To nie znaczy, że nie będę wiedział co się tutaj dzieje. Wszystko ma być jak było, bez żadnego obijania się jasne ?
– Tak – Odpowiedzieli chórem
– Jeszcze jedno ... Ostatnio mam wiele skarg. Głównie na ciebie Mateusz. 
– Od kogo ? – Spytał 
– Nie ważne, lepiej się pilnuj. 
– Dobrze. 
– Dobra bo nam samolot odleci. 

Wyszedł z sali, ja pomachałam przyjaciółce i poszłam za nim. Skargi na Mateusza ? Przypomniało mi się co mówił, o tym lustrze weneckim. Może widział jak z nim rozmawiałam i teraz szuka pretekstu by go zwolnić ? Francesca serio mnie tym zaraziła. Muszę się opanował, przecież mój szef się we mnie nie zakochał. To nie możliwe prawda ? To by było głupie. To mój szef, a ja jestem tylko sekretarką. Nie może być żadnych innych stosunków między nami.

 ___________________________________________________________________________________

Hej w pierwszym rozdziale, dużych poprawek nie ma, tylko dodane kilka zdań. Treść jak na razie jest niezmieniona. W kolejnym przewiduje więcej zmian, odnośnie fabuły. 

1) Mateusz zostanie zwolniony ?
2) czy Verdas naprawdę podrywa Violettę, czy jednak jest miły ?
3) Czy teorię Fran się sprawdzą ?

Zmiany

Wchodząc na tego bloga uświadomiłam sobie, że ta historia cieszyła się sporym powodzeniem. Mowa tu oczywiście o sekretarce (Violettcie Castillo) i jej szefie (Leonie Verdasie). Niektórzy nie czytali jej od początku i mi samej też byłoby ciężko wejść w nią po 20 rozdziałach. Czytając ją zauważyłam także sporę błędy, a długość nie była zadowalająca. Postanowiłam więc trochę ją przerobić. Niby będzie parę nowych elementów, ale stare też się pojawią. Dla jednych to dobrze, dla innych możliwość przeczytania od początku. Planuje dodawać tutaj rozdziały w zależności od mojego wolnego czasu, jak na razie bo będę je udoskonalać i wplatać nowe rzeczy. Myślę, że to dobre rozwiązanie. Blog "Leonetta ~ Biurowa znajomość" uważam za ponownie otwarty.