wtorek, 30 kwietnia 2019

Rozdział 3 : Pizza

 
••• Violetta •••

To,  że wróciłam z Leonem w piątek było najlepszą decyzją jaką podjął od dobrych kilku dni. Dzięki temu po imprezie, na której zaszalałam, mogłam odpocząć. Kac morderca nie ma serca, jak to się mówi. Odchorowałam w łóżku cały następny dzień. Czułam się po prostu okropnie, moja głowa bolała tak jakby miała zaraz eksplodować, męczyło mnie straszne pragnienie i czasem zbierało mi się na wymioty. Nigdy nie wiem kiedy zastopować z alkoholem, dlatego po prostu nie zaczynam pić. Ale wtedy musiałam zapomnieć o całym wyjeździe. Po tym jak pokłóciłam się z Leonem, cały kolejny dzień żadne nic nie powiedziało. Pod wieczór mnie przeprosił i liczył, że mu wybaczę. Był w wielkim błędzie, dalej jestem na niego zła. Przecież on chciał mnie kupić ! To jednak nie mogło zaważyć na moich obowiązkach, musiałam wypełniać je należycie. Nie zabrakło też alkoholu, to wtedy można powiedzieć, że zbliżyliśmy się. Nie było to zbliżenie fizyczne, ale bardziej psychiczne. Już w wejściu do budynku zauważam jakieś kartony. No tak czekają nas zmiany, nowe pokoje, nowi pracownicy. Mam nadzieje, że nikt nie straci przez to pracy. Podchodzę do recepcjonistki by odebrać swoje kluczę, informuje mnie że zabrał je Verdas. Wsiadam do windy i jadę na najwyższe piętro. Po chwili stoję już pod drzwi Leona, gdy mam pukać one się otwierają i delikatne uderzam dłonią w jego klatkę piersiową. Od razu odskakuje przestraszona. Takiego początku dnia na pewno się nie spodziewałam.

– Wejście pierwsza klasa.
– To było przez przypadek, przepraszam. 
– Jeśli chciałaś mnie dotknąć to wystarczyło powiedzieć, może bym Ci pozwolił. 
– Mało śmieszne ... moje kluczę ? 
– Jeszcze nie dorobiłem. Później Ci je dam. Zapraszam do twojego nowego gabinetu ?
– Ale jak to ?
– U ciebie zrobimy biuro Diego i tak jesteś moją asystentką.
– Mam teraz biuro z tobą ?
– Dokładnie, ja muszę coś załatwić. Możesz się urządzić, wszystko Ci przynieśli, nawet buty.
– Tak ... 
– Będziemy spędzać ze sobą więcej czasu, mam nadzieje że to nie problem ?
– Ależ skąd. 

Chłopak uśmiechnął się i poszedł. Serio jedno biuro ? Przecież to mega krępujące ! Nie mogę poprawić makijażu, porozmawiać z kimś czy nawet się podrapać. On teraz będzie widział wszystko ! Dosłownie wszystko ! Nie będę miała własnego kąta, ani swojej przestrzeni. Wcześniej mu to jakoś nie przeszkadzało, że byłam dwa pomieszczenia dalej. Nagle zamarzyło mu się jedno biuro ? Nie powiem, że jest małe bo spokojnie można by było zrobić z niego dwa osobne pokoje, ale jak mam niby być tutaj z nim. Przecież to mój szef ! Będę siedzieć tutaj jak na szpilkach ! Przejrzałam swoje rzeczy i napisałam sms'a do Francescy. Wysłała mi śmiejącą się buźkę i przypomniała, że Leon szuka żony. Zamierzałam jej powiedzieć co o tym myślę prosto w twarz. Przecież ona ma już obsesje. Gdy tylko wyszłam z gabinetu szefa, a raczej naszego gabinetu, dostrzegłam Diego. Szedł w moim kierunku, mam uciekać czy podejść ?

– Violetta prawda ? Widziałaś Leona. 
– Dzisiaj czy teraz ? – Byłam mega zestresowana 
– Dzisiaj, co ty taka wystraszona ? Szczura zobaczyłaś ?
– W firmie nie ma szczurów. 
– To widziałaś Verdasa ? A może idziesz teraz do niego. 
– Gdzieś poszedł, właściwie nie wiem gdzie. Idę do swojej przyjaciółki. 
– Jest tak ładna jak ty ? – Poczułam wypieki na policzkach
– Dominguez bez takich mi tutaj. – Usłyszałam swojego szefa 
– Szukałem Cię. 
– Musieliśmy się minąć bo byłem na dole. Violetta przyniosłabyś dwie kawy?
– Jasne ...

Niechętnie wysłuchałam ich preferencje na kofeinę i udałam się do bufetu. Czekałam na te dwie, cholerne kawy przez kilka minut, bo akurat teraz maszynie chciało się zepsuć. Patrzyłam na nią tak, jakby robiła to specjalnie. Wyszło na to, że to ja się tak ociągała i to właśnie usłyszałam z ust Leona. Przeprosiłam, moich szefów, bo w sumie nie wiem czy jest ich teraz dwóch czy jeden, potem udałam się na stołówkę. Ah ... śniadanie to moment, w którym mogę odetchnąć. Zawsze spędzam je z Fran i Mattem. Chłopak pracuje tutaj o wiele dłużej niż my, w sumie jako pierwszy wyciągnął do nas pomocną dłoń. Moje śniadanie nie trwało zbyt długo, ponieważ zjawił się Verdas. Rzucił papiery na stół, chyba nie był zadowolone. Wiedziałam, że są one Fran.

– Resto do mnie ! Natychmiast !
– Może pozwolisz jej skończyć jeść ? – Spytałam 
– A czy ja mówię do ciebie ? Ty sobie jedz. Resto zaraz Cię widzę ! 
– Coś zrobiła ? – Spytałam gdy odszedł 
– Dałam mu tylko raport. Chyba nic nie zrobiłam źle. – Zaczęła wszystko przeglądać 
– Był mega zły. 
– Chyba obie to zauważyłyśmy Matt, dzięki za uwagę. 
– Nie zauważyłam jednej strony ... oddałam mu ją pustą. 
– I o to tyle zachodu ?
– Verdas jest bardzo cięty, zawsze mówi że jak oddaje to wszystko, albo nic. 
– Będzie dobrze. 
– Nie wydaje mi się ... dobra idę ...

Moja przyjaciółka szybko opuściła pomieszczenie, zostawiając pół talerza jedzenia. Oczywiście, że się martwiłam. Leon serio rygorystycznie podchodzi do tych spraw. Już dawno nie wiedziałam go aż tak złego. Gdy skończyłam jeść, zaniosłam jej talerz do jej gabinetu. I co ja mam teraz robić ? Zwykle poszłabym do siebie, ale teraz mam gabinet z Verdesem. Co ja mam niby robić, gdy ktoś jest u niego na dywaniku lub po prostu z kimś gada. Wsiadłam do windy i wcisnęłam najwyższą cyfrę. Po chwili byłam na górze. Drzwi gabinetu były otwarte więc albo skończył, albo otworzył by wszyscy słyszeli. Podeszłam bliżej i przez chwile nasłuchiwałam. Panowała idealna cisza, może go nie ma i specjalnie otworzył je dla mnie, bo nie dał mi nadal kluczy.

– Wyglądasz idiotyczne ... – Usłyszałam jego głos i aż podskoczyłam
– Lustro weneckie jakbyś zapomniała. – Dopowiedział 
– Fakt ... zapomniałam. Jak z Francescą ?
– Trochę się poryczała, pewno potem mnie obgadacie. 
– Dałeś jej pouczenie ?
– Dałem jej ostatnią szanse, jeszcze jedna wtopa i wylatuje. 
– To chyba zbyt ostre nie uważasz. ?
– To twoja przyjaciółka, więc mamy nie równe szansę w tym pojedynku. 
– Mówię tylko co myślę. Nic więcej. – Usiadłam przy swoim biurku 
– Muszę parę osób zwolnić, pomogłabyś mi wybrać kogo ?
– Ale trzeba zwalniać ? Przecież wszyscy pracują jak trzeba ... 
– Coś czułem, że mi nie pomożesz. Francesce zostawiamy ?
– Naturalnie. 
– A jeśli bym ją zwolnił ?
– Zapewne odeszłabym z nią. – Powiedziałam zgodnie z prawdą 
– Diego szuka sekretarki. Mógłbym ją polecić, ale musiałabyś jej w pewnym sensie pomóc. 
– Ja ? 
– Tak, ty. Mam dla ciebie małą propozycje.
– Jaką ?

Mężczyzna wstał i skierował się w stronę drzwi, pewno po to by je zamknąć. Jednak tego nie zrobił, bo zaczął dzwonić mu telefon. Zamienił dosłownie dwa zdania, po czym usłyszałam : Już jadę. Oczywiście spytałam czy coś się stało, ale nie odpowiedział. Poinformował mnie tylko, że wychodzi na cały dzień i jak coś by się działo mam informować o tym Diego. Potem zabrał swoją kurtkę, kluczę i wyszedł w pośpiechu. Jego zachowanie było dość dziwne, widać że czymś się denerwował. Nie wiedziałam czy chodzi o firmę, czy o coś całkiem innego. Zaintrygował mnie też tą propozycją. Mojej przyjaciółce przydałoby się więcej pieniędzy i na pewno bardzo ucieszyłaby się z awansu. Martwi mnie to, że niektóre osoby stracą posadę, ale mogłam się tego domyśleć. W sumie trochę się dzisiaj nudziłam bo nie dostałam żadnego zadania od Verdasa. Poukładam z nudów jego teczki w kolejności alfabetycznej, mam nadzieje że się za to nie obrazi. W końcu wybiła ta upragniona godzina, nie wiedziałam co mam zrobić z biurem, przymknęłam drzwi i wsiadłam do windy, recepcjonistka poprosiła abym je zamknęła. Wróciłam więc windą na górę tylko po to by je zamknąć, wróciłam do windy, ponownie zjechałam na dół i oddałam jej klucze. Zaczekałam na Resto i po paru minutach się zjawiła. Razem zamówiłyśmy taksówkę, najpierw odwiozła ją, potem mnie. Po wejściu do domu od razu zdjęłam niewygodne szpilki, już dawno miałam na to ochotę, ale bałam się że mój szef nagle wróci. Wygodnie usiadłam na kanapie, gdy usłyszałam swój telefon, głośno westchnęłam i niezadowolona podeszłam do komody, gdzie leżała moja torebka. To był mój szef, nie zdążyłam przeczytać bo ktoś zapukał. Serio ?! Czy Castillo nie może mieć odrobiny spokoju ! Nie proszę o wiele, tylko o godzinę. Z rozmachem otworzyłam drzwi, moja mina od razu się zmieniła kiedy ujrzałam Verdasa. Mężczyzna trzymał w ręku pudełko z pizzą, a w drugiej jakąś teczkę. Posłał mi zniewalające spojrzenie i wprosił się do środka. Zamknęłam drzwi i odczytałam jego wiadomość, napisał że zaraz będzie. No trochę zbyt późno minie o tym poinformował, skoro stał pod drzwiami. Gdy weszłam do salonu, siedział już na mojej kanapie. No proszę jak się rozgościł, jeszcze może pan walnie nogi na stół ? A nie przepraszam, szefowi takiej firmy nie przystoi. Moją walką z myślami przerwał on sam.

– Potrzebuje pomocy w tym projekcie. 
– Przed chwilą skończyłam pracę. 
– Ale przyjęłaś również lepszą posadę, więc siadaj. Zamówiłem Ci pizze. 
– Nie jem takich rzeczy. – Skłamałam 
– Domyślałeś się, ale nic innego mi do głowy nie przyszło. Zjedz, musisz przytyć. 
– Słucham ?
– Jesteś zbyt koścista. Nikt Ci nigdy tego nie mówił ? Strasznie nie wygodnie jak się przytulasz. 
– Skąd Pan może to wiedzieć. 
– Powtórzę, mów mi po prostu Leon. Zresztą tuliłaś się do mnie na wyjeździe jak byłaś pijana.
– Tsa ...
– Także jak mamy to powtórzyć, powinnaś mi trochę przytyć, więc jedz. 
– Podziękuje i nie będziemy nic powtarzać Leonie. 
– Jasne Violettko tak sobie tłumacz. Zajmij się tym, a ja osobami które zwalniamy.
– A pan Dominguez nie może wziąć mniej osób ?
– Połączyliśmy firmy, jak to będzie wyglądać ?
– Ale nie zwalniaj nikogo kto ma dzieci ... 
– Spokojnie, dobrze wiem kogo mam zwolnić by mu nie zaszkodzić. 
– Jasne ... pan wszechwiedzy. – Powiedziałam cicho 
– Wszystko słyszę. Uważaj bo ty wylecisz Castillo. 

Przewróciłam oczami i spojrzałam na papiery. Nie zwolni mnie ... chyba ... Wcześniej sam tak mówił, nagle miałby zmienić zdanie ? W sumie zaczynam mieć go dosyć, od wyjazdu dziwnie się zachowuje. Tak jakby naprawdę mnie podrywał. Może mam te głupie skojarzenia przez Francesce. Jeśli on będzie chciał ją zwolnić odejdę razem z nią, nie miałbym żadnych oporów. Przyszłyśmy do tej pracy razem i jak mamy odejść to też razem. Zaczęłam wypełniać projekt, który on miał przy sobie. Czasem pytałam o szczegóły, ale tylko po to by wiedzieć co on myśli. Zwykle bym tego nie robiła, ale teraz tutaj siedzi, obok mnie, w moim domu, na mojej kanapie. W ogóle jak on sobie to wyobraża ? Będzie sobie do mnie przychodził kiedy chce ? Przecież nie będę z nim pracować cały dzień. Zapach pizzy roznosił się po całym domu, odłożyłam projekt i poszłam po talerzyk, nie byłam już taka zła i dla niego też przyniosłam. Posłał mi swój uśmiech kiedy wzięłam kawałek. Miałam ochotę wystawić mu język, ale to jednak mój szef. Niech mu będzie 1:0 dla niego. Tym razem to on wygrał, ale to ja będę górą na końcu całej rozgrywki.

– O czym tak myślisz ? – Spytał 
– Właściwie to o niczym, skończyłeś już zwalniać. – Zerknęłam na jego komputer
– Chyba tak ... łącznie dwadzieścia siedem osób. 
– Dużo, a Matt ? Mam nadzieje, że zostaje. 
– No wiesz ...
– Nie gadaj, że go zwolniłeś. Inaczej też odejdę, nie żartuje Leon.
– Zostawię go jak zjesz jeszcze kawałek i nigdy nie powiesz do mnie pan. 
– Zgoda. – Wzięłam kolejny kawałek
– Łączy was coś ?
– Kogo ? Mnie i Matta ? Nie, jesteśmy tylko przyjaciółmi.
– Jesteś pewna ? Facet nie zna czegoś takiego jak przyjaźń z kobietą. 
– Matt jest inny, znaczy nie to że jest gejem czy coś w tym rodzaju.
– Niedługo jest bankiet idziemy ?
– A dostanę zaproszenie z osobą towarzyszącą ?
– Chcesz zabrać Francesce ? 
– Chciałabym ... dawno nie bawiłyśmy się razem.
– To bardziej spotkanie służbowe niż impreza, a ja zapraszam Cię jako osobę towarzyszącą.
– Oł ... no właśnie mówiłeś coś o propozycji dla Fran, ale że ja mam pomóc.
– To już mało istotne, Diego sam wybrał Resto bo spotkali się stołówce.
– Poważnie ! I nic mi nie powiedziała ! Zabiję tą małpę !
– Także nie mam już nad nią władzy, mam tylko nad tobą. – Uśmiechnął się
– Chciałbyś ją mieć. 

Wyszeptałam to na tyle cicho i seksownie, że sama się zdziwiłam. Szybko odwróciłam wzrok i wróciłam do swojej poprzedniej pracy. Co we mnie wstąpiło ? Przecież to mój szef, a nie jakiś mój kolega. Verdas posiedział jeszcze pół godziny, potem opuścił mój dom. Zakluczyłam drzwi i udałam się wziąć relaksującą kąpiel. Napuściłam mnóstwo ciepłej wody, wlałam do niej jakiś płyn, który ostatnio kupiła, a po chwili w całej łazience niesamowicie pachniało, a w wannie była już piana. Weszłam do niej, oddychałam spokojnie. Przymknęłam oczy, przypominając sobie wyjazd z Leonem, on chciał mnie kupić, a to nadal dudniło w mojej głowie. Starałam się o tym zapomnieć, ale nie potrafiłam. To był dla mnie po prostu cios. Zawsze wydawał się poważny, a tu takie rzeczy. Potem nastał przełom, powrócił ten miły chłopak, którego znałam. Starał się odkupić swoje winy. Wcześniej jeszcze te kolana oraz bodajże zazdrość o Mateusza, w sumie teraz też o niego wypytywał, więc wszystko by się zgadzało. Łącząc te wszystkie fakty doszłam do wniosku, że może serio mu się podobam. Ale czy to byłoby możliwe ? Verdas mógłby się we mnie zakochać ?

___________________________________________________________________________________

Takie rzeczy, jestem tegoroczną maturzystką, a zamiast się uczyć piszę rozdział ha ha. Ostatnio mam taką wenę, jak nigdy, więc muszę z niej korzystać jak najdłużej by nie uciekła.

1) Czy Violetta pójdzie na bankiet z Leonem ?
2) Leon naprawdę się w niej zakochał czy chce czegoś innego ?
3) Chłopak naprawdę nie zwolni Mateusza ?

czwartek, 25 kwietnia 2019

Rozdział 2 : Rozczarowanie


 ••• Violetta •••

Lot samolotem, minął spokojnie, chociaż leciałam pierwszy raz i bardzo się bałam. Najgorszy był start, potem poczułam się już spokojniejsza. Podróż spędziłam na czytaniu książki,  z przerwą na obiad. Leon ... to znaczy mój szef, robił coś przy laptopie, czasem rozmawiał przez telefon. W końcu byliśmy na miejscu. Już mi nogi zdrętwiały i pupa zaczęła boleć od tego siedzenia. Wysiedliśmy z samolotu, lotnisko było bardzo duże. Na walizki czekaliśmy dość długo, mój szef zaczął nawet coś gadać pod nosem. Potem ludzie rzucili się na tą taśmę z torbami, jakby to była jakaś promocja. Poczekałam aż większość z nich odejdzie i zaczęłam szukać swojego bagażu. Verdes odnalazł swój dość szybko, mi to zajęło więcej czasu, ale w końcu również miałam go przy sobie. Wyszliśmy na wielki holu. Byłam zafascynowana, jakie to wszystko jest ogromne. 

– Dobra szukaj kartki z moim nazwiskiem. 
– Spoko. Znaczy tak jest. – Szybko się poprawiłam
– Spokojnie, nie musisz się do mnie tak sztywno zwracać. Teraz nikt nas nie widzi.
– Okej. Widzę ją. – Wskazałam na mężczyznę
– Świetnie, masz dobre oko. Wiedziałem kogo zatrudniać parę lat temu.
– Dziękuje

Udaliśmy się do znalezionego przeze mnie mężczyzny. Przywitał się z nami, a następnie zaprowadził nas do wielkiej czarnej limuzyny. No tak ... Leon ma dużo pieniędzy może sobie na to pozwolić więc wcale mnie to nie zdziwiło. Widoki były przepiękne, widać że to wielkie miasto z mnóstwem wspaniałych miejsc. Liczę, że zdążymy coś zwiedzić, bo może dla niego to całkiem normalne, ale ja często nie wyjeżdżam. Pojechaliśmy do hotelu, zapewne miał on wiele gwiazdek, bo był mega luksusowy. Usiadłam na kanapie, a on poszedł nas zameldować. Po około dwudziestu minutach wrócił, a jego mina nie była jakoś zadowolona. Trzymał on w ręku dwie karty. Nerwowo przekładał je z ręki do ręki. Nawet chciałam spytać o co chodzi, ale kiwnął głową bym za nim poszła. Wsiedliśmy do windy, po chwili ona ruszyła. Zatrzymaliśmy się na trzecim piętrze. Mężczyzna przyłożył kartę do czytnika i drzwi się otworzyły. Weszliśmy do białego pokoju, z czarnymi meblami. Miał on dwa łóżka, duże lustro oraz czarny stolik.

– Mamy jeden pokój, źle wczoraj musiałem kliknąć.
– I w czym problem ? 
– Pewno wolałabyś mieć osobny. Chciałem załatwić drugi, ale akurat im zabrakło. Przepraszam. 
– Nie potrzebuje osobnego pokoju do szczęścia. Jestem dość prostą dziewczyną. 
– W ramach rekompensaty proponuje wybór łóżka, jakkolwiek to zabrzmi i wyjście na miasto.  Pierwsze spotkanie mamy dopiero za trzy godziny.
– Wezmę koło okna. Łazienka jest obok ? – Wskazałam na drzwi 
– Tak. Jakbyś coś chciała z bufetu to mów by dopisali mi do rachunku. Nie krępuj się, zamawiaj co tylko chcesz. Mają tutaj świetnie jedzenie.
– Raczej wolę płacić za siebie. 
– Violetta to wyjazd służbowy, nie wakacje że musisz płacić za siebie. Ja stawiam.
– Okej ...
– To spacer ?
– Tylko się odświeżę i przebiorę. Zaczekasz ?
– Jasne. Jak mówiłem mamy czas.
   
Posłałam skromny uśmiech w jego kierunku. Odnalazłam w mojej torbie odpowiednią sukienkę, która była dość zwiewna i dużo odsłaniała. Jest tutaj naprawdę wiele słońca więc mogę z tego skorzystać. Głupio mi będzie zamawiać coś na jego koszt i pewnego z tego nie skorzystam, ale to miłe że zaproponowałam. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy, ubrałam sukienkę, baletki oraz opaskę. Zrobiłam delikatny makijaż i prysnęłam kilka razy perfumami w kierunku włosów, dekoltu i nadgarstków. Podobno tam najdłużej trzyma się zapach. Gdy wyszłam z łazienki Leon siedział przy laptopie. On jest wiecznie zapracowany, nigdy nie widziałam go z dziewczyną. Pewno ukrywa się ze swoimi związkami, wcale się nie dziwie. Czasem można znaleźć w gazecie lub internecie coś na jego temat. Usiadłam na parapecie i czekałam aż skończy. Minęło jakieś piętnaście minut, kiedy zamknął swój sprzęt. Zwiedziliśmy kilka pięknych miejsc, nie poruszaliśmy się komunikacją miejską, tylko po prostu szliśmy. Spędziłam z nim naprawdę miło czas. Do hotelu wróciliśmy taksówką ponieważ czas nas naglił. Wyszykowałam się dość sprawnie. Leon też wyglądał niczego sobie. Kolacja odbywała się w holu na dole, przy stoliku siedziało sporo ludzi, byłam tam jedyną kobietą. Szłam za Verdasem, podejrzewam do osoby z którą mieliśmy dobić targu. Mężczyzna wstał i podał dłoń mojemu szefowi.
   
– Leon Verdas. To moja narzeczona Violetta Castillo. –  Przepraszam, że kto ?
– Diego Dominguez. Siadajcie. Coś do picia ?
– Chyba whisky ... – Wydukałam 
– Długo jesteście razem ? - Spytał podejrzliwie, mężczyzna obok nas
– Od pół roku i tak jest moją sekretarką. Nikt tak nie pomaga jak własna dziewczyna. 
– Pójdę do toalety ... 
– Wróć szybko skarbie.
 
Zaczęłam szukać toalety, jedna z kelnerek mi pomogła. Weszłam do środka i stanęłam przed lustrem. Narzeczona ? Skarbie ? Tego już za dużo. Jak on chciał się w to bawić, to mógł mi powiedzieć a nie robić coś bez konsultacji. Przecież mało brakowało i bym tam na zawał zeszła. Od kiedy ja niby się z nim spotykam ? Rozumiem, że nie potrafię kłamać, ale mógł o czymś wspomnieć bym się przygotowała. Ale on wolał walnąć prosto z mostu, że jestem jego narzeczoną. Pewno zaskoczył tym wszystkim, w tym i mnie. Poprawiłam makijaż i wróciłam do mojego "chłopaka". Nim zdążyłam dojść do stołu, złapał mnie za rękę i pociągnął na parkiet.

– Wiem, że pewno jesteś zła, ale tak będzie lepiej dla interesów.
– Mogłeś mnie uprzedzić. 
– Serio ? Przecież ty nie potrafisz kłamać. 
– Potrafię bardzo dobrze. – Broniłam się
– W tamtym roku jak byłem w szpitalu jako pierwsza się wygadałaś o pożarze. 
– To był istny przypadek. 
– Poudawaj moją drugą połówkę, a zapłacę Ci za to. 
– Nie jestem dziewczyną, którą możesz kupić. – Wyrwałam się z jego objęć
– To nie tak miało zabrzmieć ... 
– Ale zabrzmiało. Także wybacz, ale już pójdę KOCHANIE. 
   
Bardzo wyraźnie zaakcentowałam ostatnie słowo, obróciłam się na pięcie i wyszłam. Od razu skierowałam się do windy i do niej wsiadłam. Zaczęłam w torebce szukać karty, na szczęście ją wzięłam. Nie wierzę, że on chce mnie kupić. Za kogo on mnie ma ? Przecież udawałabym jego dziewczynę za darmo. Nie musi mi płacić, jak jakieś pani do towarzystwa. Naprawdę nie sądziłam, że on taki jest. Uważałam go z porządnego faceta, ale widocznie byłam w błędzie. Skoro proponuje każdej spotkanie za pieniądze, to wcale się nie dziwie czemu jest samotny.




 
 ••• Francesca •••

Violetta spokojnie siedzi sobie w innym kraju, z największym przystojniakiem w firmie, a ja muszę pracować. Nie mówię, że narzekam, ale mi też przydałby się małe wakacje. Czasem nie wiem dlaczego ona nie umawia się na randki. Wiele facetów w firmie, zresztą nie tylko w niej, są zainteresowani Castillo, ona zawsze wszystkich spławia. Nigdy się nie przyznała czy jest w kimś zakochana, raczej lesbijką też nie jest, więc nie wiem co kryje się za jej samotnością. Jesteśmy całkiem różne, bo ja zawsze korzystałam z życia. Nie mam problemu z tym by pójść na jakaś imprezę, a nawet przespać się z ledwo poznanym, przez siebie mężczyzną. Nasze różne charaktery połączyły nas już dawno. Przyjaźnimy się już od paru lat, pomimo częstych kłótni, obie możemy na sobie polegać. Po pracy zamknęłam swoje biuro i udałam się do domu. Viola jak zawsze dzwoni do mnie o tej samej godzinie. Po zakończanej rozmowie znowu wiem, że czegoś mi nie mówi. Już to wyczuwam, gdy coś kręci. Może całowała się z Verdasem i nie chce mi nic powiedzieć. Jutro wraca i wtedy już się nie ukryje przed moim wzrokiem. Wieczór i noc minęła mi spokojnie. Rano wstałam dość wcześniej, bo umówiliśmy się w firmie, że zrobimy małe powitanie. Gdy przyszłam prawie wszystko było gotowe, usłyszałam Kaje, że już jadą na górę. Po chwili wysiedli z windy, wszyscy krzyknęli "niespodzianka". Od razu wtuliłam moją przyjaciółkę. Później został pokrojony tort i nalany szampan. Każdy czekał na tak ważną, dla nas informacje.

– Bardzo się staraliśmy dobić targu ... – Powiedział mężczyzna
– I ? – Spytał ktoś 
– W poniedziałek przyjeżdża mój nowy wspólnik więc wiele się zmieni.
– Czyli się udało ?
– W rzeczy samej, nawet nie było tak trudno prawda Violetta ?
– Tak. – Odpowiedziała markotnie 
– Castillo chyba jest zmęczona. Może chcesz wracać do domu ?
– Zostanę. Matt, nalej mi coś mocniejszego. – Podała mu kieliszek 
– Czyli zaplanowaliście dzisiaj imprezę bez pracy ? Ładnie widzę. 
– Szef się nie złości. – Powiedziałam 
– Jutro rano u mnie raport z kilku dni. Wtedy wam odpuszczę. 
– Załatwione. Coś się stało na tym wyjeździe ?
– Jest po prostu zmęczona. Zwiedzaliśmy wczoraj długo, to dlatego. 
– No dobrze, pójdę do niej.

Verdas kiwnął głową, a ja poszłam do swojej przyjaciółki. Opowiadała mi o tym co tam widziała oraz pokazywała mnóstwo zdjęć. Niepokoiło mnie to, że po raz kolejny prosiła Matta by jej nalał alkoholu. Ona rzadko pije, wiem jak na niego reaguje. Teraz po prostu go chłonie, jak nie ona. Nie widać po niej, że jest pijana. Źle to określiłam, nie było widać dopóki nie wstała. Zaczęła się chwiać i w ostatnim momencie ją złapałam. Potem zaczęła kląć pod nosem i zdjęła swoje obcasy, posadziłam ją  powrotem. Poszłam szukać Mateusza. Gdy go znalazłam, wszystko mu wyjaśniłam, przy Violletcie siedział już nasz szef. Super ... już to widzę jak zareaguje. Przecież jego sekretarka siedzi nawalona jak automat. Dziewczyna podała mu kieliszek, a on go odłożył, podał jej szklankę z wodą, którą przyniosła Kaja. Matt stał z zaciśniętymi pięściami, uuuu szykuje się jakaś drama. Czyżby moja intuicja się nie myliła i Leon znalazł kandydatkę na żonę ?

– Odwiozę ją. – Powiedział mężczyzna obok mnie 
– Zostanę. – Wymamrotała 
– To nie pierwszy raz jak widzę ją pijaną. Raz ze mną też zaszalała. 
– Ciekawe jak to się skończyło. – Matt ponownie zacisnął pięści 
– Chyba nie sugerujesz, ze wykorzystałem swoją sekretarkę ?
– Ależ skąd. Pytam z ciekawości. Więc co było potem ?
– Wypiła herbatę i poszła spać. Zresztą co Cię to interesuje ? 
– Boli mnie głowa. 
– Dziwisz się ? Chodź odwiozę Cię. 
– Nie pił pan ? – Spytałam 
– Parę łyków szampana. To co Viola ? Idziemy ? 
– Będę rzygać ... 
– To znaczyło tak. – Zaśmiałam się 
– Najwyżej wymienię sobie samochodu. Mateusz ty tutaj zostań. 
– Jasne ... 

Pomogłam wstać mojej przyjaciółce. Ciągle coś gadała pod nosem. Verdas wziął jej buty i torebkę. Zamienił parę zdań z Kaja i wyszedł. To nasza główna recepcjonistka, zwykle to jej zostawia firmę, gdy gdzieś jedzie. Mężczyzna zamienił się ze mną gdy wychodziliśmy z budynku, pomógł jej wsiąść do samochodu. Ja usiadłam z nią, on za kierownicą. Zastanawiałam się czy aby na pewno do niczego między nimi nie doszło. Ona nie czuła się przy nim zawstydzona jak to robi przy innych. On mówi na nią Viola. W domu byliśmy po paru minutach, dziewczyna usiadła na sofie. Poszłam po miskę. Leon przyniósł jej szklankę wody z cytryną. Potem wyszedł. Spędziłam z nią cały wieczór. Na noc oczywiście też zostałam, nawet nie protestowała. Wymiotowała dość dużo i była bardzo marudna. Taka jest nasza przyjaźń na dobre i złe, cokolwiek by się działo.

___________________________________________________________________________________

Jest kolejny rozdział, chociaż bardzo późno. Jest też wiele zmian. Przeskok czasowy celowy byście się zastawiali czy coś między nimi było czy nie. Niedługo oczywiście wszystko się wyjaśni.

1) Czy między Leonem i Violettą do czegoś doszło ?
2) Mateusz zacznie podrywać Violettę ?
3) Czy nowy wspólnik przyniesie wiele zmian ?