czwartek, 25 kwietnia 2019

Rozdział 2 : Rozczarowanie


 ••• Violetta •••

Lot samolotem, minął spokojnie, chociaż leciałam pierwszy raz i bardzo się bałam. Najgorszy był start, potem poczułam się już spokojniejsza. Podróż spędziłam na czytaniu książki,  z przerwą na obiad. Leon ... to znaczy mój szef, robił coś przy laptopie, czasem rozmawiał przez telefon. W końcu byliśmy na miejscu. Już mi nogi zdrętwiały i pupa zaczęła boleć od tego siedzenia. Wysiedliśmy z samolotu, lotnisko było bardzo duże. Na walizki czekaliśmy dość długo, mój szef zaczął nawet coś gadać pod nosem. Potem ludzie rzucili się na tą taśmę z torbami, jakby to była jakaś promocja. Poczekałam aż większość z nich odejdzie i zaczęłam szukać swojego bagażu. Verdes odnalazł swój dość szybko, mi to zajęło więcej czasu, ale w końcu również miałam go przy sobie. Wyszliśmy na wielki holu. Byłam zafascynowana, jakie to wszystko jest ogromne. 

– Dobra szukaj kartki z moim nazwiskiem. 
– Spoko. Znaczy tak jest. – Szybko się poprawiłam
– Spokojnie, nie musisz się do mnie tak sztywno zwracać. Teraz nikt nas nie widzi.
– Okej. Widzę ją. – Wskazałam na mężczyznę
– Świetnie, masz dobre oko. Wiedziałem kogo zatrudniać parę lat temu.
– Dziękuje

Udaliśmy się do znalezionego przeze mnie mężczyzny. Przywitał się z nami, a następnie zaprowadził nas do wielkiej czarnej limuzyny. No tak ... Leon ma dużo pieniędzy może sobie na to pozwolić więc wcale mnie to nie zdziwiło. Widoki były przepiękne, widać że to wielkie miasto z mnóstwem wspaniałych miejsc. Liczę, że zdążymy coś zwiedzić, bo może dla niego to całkiem normalne, ale ja często nie wyjeżdżam. Pojechaliśmy do hotelu, zapewne miał on wiele gwiazdek, bo był mega luksusowy. Usiadłam na kanapie, a on poszedł nas zameldować. Po około dwudziestu minutach wrócił, a jego mina nie była jakoś zadowolona. Trzymał on w ręku dwie karty. Nerwowo przekładał je z ręki do ręki. Nawet chciałam spytać o co chodzi, ale kiwnął głową bym za nim poszła. Wsiedliśmy do windy, po chwili ona ruszyła. Zatrzymaliśmy się na trzecim piętrze. Mężczyzna przyłożył kartę do czytnika i drzwi się otworzyły. Weszliśmy do białego pokoju, z czarnymi meblami. Miał on dwa łóżka, duże lustro oraz czarny stolik.

– Mamy jeden pokój, źle wczoraj musiałem kliknąć.
– I w czym problem ? 
– Pewno wolałabyś mieć osobny. Chciałem załatwić drugi, ale akurat im zabrakło. Przepraszam. 
– Nie potrzebuje osobnego pokoju do szczęścia. Jestem dość prostą dziewczyną. 
– W ramach rekompensaty proponuje wybór łóżka, jakkolwiek to zabrzmi i wyjście na miasto.  Pierwsze spotkanie mamy dopiero za trzy godziny.
– Wezmę koło okna. Łazienka jest obok ? – Wskazałam na drzwi 
– Tak. Jakbyś coś chciała z bufetu to mów by dopisali mi do rachunku. Nie krępuj się, zamawiaj co tylko chcesz. Mają tutaj świetnie jedzenie.
– Raczej wolę płacić za siebie. 
– Violetta to wyjazd służbowy, nie wakacje że musisz płacić za siebie. Ja stawiam.
– Okej ...
– To spacer ?
– Tylko się odświeżę i przebiorę. Zaczekasz ?
– Jasne. Jak mówiłem mamy czas.
   
Posłałam skromny uśmiech w jego kierunku. Odnalazłam w mojej torbie odpowiednią sukienkę, która była dość zwiewna i dużo odsłaniała. Jest tutaj naprawdę wiele słońca więc mogę z tego skorzystać. Głupio mi będzie zamawiać coś na jego koszt i pewnego z tego nie skorzystam, ale to miłe że zaproponowałam. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy, ubrałam sukienkę, baletki oraz opaskę. Zrobiłam delikatny makijaż i prysnęłam kilka razy perfumami w kierunku włosów, dekoltu i nadgarstków. Podobno tam najdłużej trzyma się zapach. Gdy wyszłam z łazienki Leon siedział przy laptopie. On jest wiecznie zapracowany, nigdy nie widziałam go z dziewczyną. Pewno ukrywa się ze swoimi związkami, wcale się nie dziwie. Czasem można znaleźć w gazecie lub internecie coś na jego temat. Usiadłam na parapecie i czekałam aż skończy. Minęło jakieś piętnaście minut, kiedy zamknął swój sprzęt. Zwiedziliśmy kilka pięknych miejsc, nie poruszaliśmy się komunikacją miejską, tylko po prostu szliśmy. Spędziłam z nim naprawdę miło czas. Do hotelu wróciliśmy taksówką ponieważ czas nas naglił. Wyszykowałam się dość sprawnie. Leon też wyglądał niczego sobie. Kolacja odbywała się w holu na dole, przy stoliku siedziało sporo ludzi, byłam tam jedyną kobietą. Szłam za Verdasem, podejrzewam do osoby z którą mieliśmy dobić targu. Mężczyzna wstał i podał dłoń mojemu szefowi.
   
– Leon Verdas. To moja narzeczona Violetta Castillo. –  Przepraszam, że kto ?
– Diego Dominguez. Siadajcie. Coś do picia ?
– Chyba whisky ... – Wydukałam 
– Długo jesteście razem ? - Spytał podejrzliwie, mężczyzna obok nas
– Od pół roku i tak jest moją sekretarką. Nikt tak nie pomaga jak własna dziewczyna. 
– Pójdę do toalety ... 
– Wróć szybko skarbie.
 
Zaczęłam szukać toalety, jedna z kelnerek mi pomogła. Weszłam do środka i stanęłam przed lustrem. Narzeczona ? Skarbie ? Tego już za dużo. Jak on chciał się w to bawić, to mógł mi powiedzieć a nie robić coś bez konsultacji. Przecież mało brakowało i bym tam na zawał zeszła. Od kiedy ja niby się z nim spotykam ? Rozumiem, że nie potrafię kłamać, ale mógł o czymś wspomnieć bym się przygotowała. Ale on wolał walnąć prosto z mostu, że jestem jego narzeczoną. Pewno zaskoczył tym wszystkim, w tym i mnie. Poprawiłam makijaż i wróciłam do mojego "chłopaka". Nim zdążyłam dojść do stołu, złapał mnie za rękę i pociągnął na parkiet.

– Wiem, że pewno jesteś zła, ale tak będzie lepiej dla interesów.
– Mogłeś mnie uprzedzić. 
– Serio ? Przecież ty nie potrafisz kłamać. 
– Potrafię bardzo dobrze. – Broniłam się
– W tamtym roku jak byłem w szpitalu jako pierwsza się wygadałaś o pożarze. 
– To był istny przypadek. 
– Poudawaj moją drugą połówkę, a zapłacę Ci za to. 
– Nie jestem dziewczyną, którą możesz kupić. – Wyrwałam się z jego objęć
– To nie tak miało zabrzmieć ... 
– Ale zabrzmiało. Także wybacz, ale już pójdę KOCHANIE. 
   
Bardzo wyraźnie zaakcentowałam ostatnie słowo, obróciłam się na pięcie i wyszłam. Od razu skierowałam się do windy i do niej wsiadłam. Zaczęłam w torebce szukać karty, na szczęście ją wzięłam. Nie wierzę, że on chce mnie kupić. Za kogo on mnie ma ? Przecież udawałabym jego dziewczynę za darmo. Nie musi mi płacić, jak jakieś pani do towarzystwa. Naprawdę nie sądziłam, że on taki jest. Uważałam go z porządnego faceta, ale widocznie byłam w błędzie. Skoro proponuje każdej spotkanie za pieniądze, to wcale się nie dziwie czemu jest samotny.




 
 ••• Francesca •••

Violetta spokojnie siedzi sobie w innym kraju, z największym przystojniakiem w firmie, a ja muszę pracować. Nie mówię, że narzekam, ale mi też przydałby się małe wakacje. Czasem nie wiem dlaczego ona nie umawia się na randki. Wiele facetów w firmie, zresztą nie tylko w niej, są zainteresowani Castillo, ona zawsze wszystkich spławia. Nigdy się nie przyznała czy jest w kimś zakochana, raczej lesbijką też nie jest, więc nie wiem co kryje się za jej samotnością. Jesteśmy całkiem różne, bo ja zawsze korzystałam z życia. Nie mam problemu z tym by pójść na jakaś imprezę, a nawet przespać się z ledwo poznanym, przez siebie mężczyzną. Nasze różne charaktery połączyły nas już dawno. Przyjaźnimy się już od paru lat, pomimo częstych kłótni, obie możemy na sobie polegać. Po pracy zamknęłam swoje biuro i udałam się do domu. Viola jak zawsze dzwoni do mnie o tej samej godzinie. Po zakończanej rozmowie znowu wiem, że czegoś mi nie mówi. Już to wyczuwam, gdy coś kręci. Może całowała się z Verdasem i nie chce mi nic powiedzieć. Jutro wraca i wtedy już się nie ukryje przed moim wzrokiem. Wieczór i noc minęła mi spokojnie. Rano wstałam dość wcześniej, bo umówiliśmy się w firmie, że zrobimy małe powitanie. Gdy przyszłam prawie wszystko było gotowe, usłyszałam Kaje, że już jadą na górę. Po chwili wysiedli z windy, wszyscy krzyknęli "niespodzianka". Od razu wtuliłam moją przyjaciółkę. Później został pokrojony tort i nalany szampan. Każdy czekał na tak ważną, dla nas informacje.

– Bardzo się staraliśmy dobić targu ... – Powiedział mężczyzna
– I ? – Spytał ktoś 
– W poniedziałek przyjeżdża mój nowy wspólnik więc wiele się zmieni.
– Czyli się udało ?
– W rzeczy samej, nawet nie było tak trudno prawda Violetta ?
– Tak. – Odpowiedziała markotnie 
– Castillo chyba jest zmęczona. Może chcesz wracać do domu ?
– Zostanę. Matt, nalej mi coś mocniejszego. – Podała mu kieliszek 
– Czyli zaplanowaliście dzisiaj imprezę bez pracy ? Ładnie widzę. 
– Szef się nie złości. – Powiedziałam 
– Jutro rano u mnie raport z kilku dni. Wtedy wam odpuszczę. 
– Załatwione. Coś się stało na tym wyjeździe ?
– Jest po prostu zmęczona. Zwiedzaliśmy wczoraj długo, to dlatego. 
– No dobrze, pójdę do niej.

Verdas kiwnął głową, a ja poszłam do swojej przyjaciółki. Opowiadała mi o tym co tam widziała oraz pokazywała mnóstwo zdjęć. Niepokoiło mnie to, że po raz kolejny prosiła Matta by jej nalał alkoholu. Ona rzadko pije, wiem jak na niego reaguje. Teraz po prostu go chłonie, jak nie ona. Nie widać po niej, że jest pijana. Źle to określiłam, nie było widać dopóki nie wstała. Zaczęła się chwiać i w ostatnim momencie ją złapałam. Potem zaczęła kląć pod nosem i zdjęła swoje obcasy, posadziłam ją  powrotem. Poszłam szukać Mateusza. Gdy go znalazłam, wszystko mu wyjaśniłam, przy Violletcie siedział już nasz szef. Super ... już to widzę jak zareaguje. Przecież jego sekretarka siedzi nawalona jak automat. Dziewczyna podała mu kieliszek, a on go odłożył, podał jej szklankę z wodą, którą przyniosła Kaja. Matt stał z zaciśniętymi pięściami, uuuu szykuje się jakaś drama. Czyżby moja intuicja się nie myliła i Leon znalazł kandydatkę na żonę ?

– Odwiozę ją. – Powiedział mężczyzna obok mnie 
– Zostanę. – Wymamrotała 
– To nie pierwszy raz jak widzę ją pijaną. Raz ze mną też zaszalała. 
– Ciekawe jak to się skończyło. – Matt ponownie zacisnął pięści 
– Chyba nie sugerujesz, ze wykorzystałem swoją sekretarkę ?
– Ależ skąd. Pytam z ciekawości. Więc co było potem ?
– Wypiła herbatę i poszła spać. Zresztą co Cię to interesuje ? 
– Boli mnie głowa. 
– Dziwisz się ? Chodź odwiozę Cię. 
– Nie pił pan ? – Spytałam 
– Parę łyków szampana. To co Viola ? Idziemy ? 
– Będę rzygać ... 
– To znaczyło tak. – Zaśmiałam się 
– Najwyżej wymienię sobie samochodu. Mateusz ty tutaj zostań. 
– Jasne ... 

Pomogłam wstać mojej przyjaciółce. Ciągle coś gadała pod nosem. Verdas wziął jej buty i torebkę. Zamienił parę zdań z Kaja i wyszedł. To nasza główna recepcjonistka, zwykle to jej zostawia firmę, gdy gdzieś jedzie. Mężczyzna zamienił się ze mną gdy wychodziliśmy z budynku, pomógł jej wsiąść do samochodu. Ja usiadłam z nią, on za kierownicą. Zastanawiałam się czy aby na pewno do niczego między nimi nie doszło. Ona nie czuła się przy nim zawstydzona jak to robi przy innych. On mówi na nią Viola. W domu byliśmy po paru minutach, dziewczyna usiadła na sofie. Poszłam po miskę. Leon przyniósł jej szklankę wody z cytryną. Potem wyszedł. Spędziłam z nią cały wieczór. Na noc oczywiście też zostałam, nawet nie protestowała. Wymiotowała dość dużo i była bardzo marudna. Taka jest nasza przyjaźń na dobre i złe, cokolwiek by się działo.

___________________________________________________________________________________

Jest kolejny rozdział, chociaż bardzo późno. Jest też wiele zmian. Przeskok czasowy celowy byście się zastawiali czy coś między nimi było czy nie. Niedługo oczywiście wszystko się wyjaśni.

1) Czy między Leonem i Violettą do czegoś doszło ?
2) Mateusz zacznie podrywać Violettę ?
3) Czy nowy wspólnik przyniesie wiele zmian ?

2 komentarze:

  1. Jestem :)
    Dziś hurtowo piszę komentarze :D
    Ale powzięłam sobie za cel nadrobić tyle ile mogę i powiem krótko...
    Uradowałaś mnie tym drugim rozdziałem.
    Tzn jakoś pierwszy czytało się przyjemnie, ale mnie nie porwał.
    Za to drugi jest genialny!

    Tylko ja mam pytanko...Co Leon sobie do cholery wyobraża?!
    Że kupi Viole? No chłopak się nie postarał :|

    W każdym razie dużo weny i wytrwałości :)

    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny dobry rozdzial
    Dlaczego jie wyjaśniłas czy mieli romans czy nie?

    3 razy na TAK

    OdpowiedzUsuń