••• Leon •••
Dzisiaj jest bankiet, nie powiem, że lubię na nie chodzić, wręcz przeciwnie. Banda ludzi zajmująca się tym samym to zwyczajna nuda. Zwykle rozmawia się o swoich firmach, interesach, rzadziej o czym innym. Unikam takich imprez jak ognia. Dodatkowo zawsze muszę załatwić opiekę dla swojej córeczki. To moje oczko w głowie, ufam mojej sąsiadce, ale to dla niej zbyt dużo. Nie mam zamiaru się upić jednak wiem, że następnego dnia szybko nie wstanę. Z rana od razu zawiozłem Amelię do moich rodziców, mieszkają czterdzieści minut ode mnie. Nie obyło się bez płaczu, gdy obudziłem ją o czwartej. Nie miałem innego wyjścia, normalnie zawiózłbym ją wczoraj, ale sytuacja z Violettą mnie zaskoczyła. Nie planowałem by tak szybko się poznały, a tym bardziej by przywieźć moją sekretarkę do domu. Od pierwszego momentu, gdy przekroczyła próg mojego biura, wiedziałem że coś będzie nas łączyć i nie miałem na myśli stosunków czysto zawodowych. Zatrudniłem ją, chociaż nie miała żadnego doświadczenia. O wiele lepiej radziła sobie jej przyjaciółka, ale ja pragnąłem by Castillo była w moim pobliżu. Awansowała i mam ją dla siebie. Jedyna przeszkoda to Mateusza. Znam go długo, już wcześniej widziałem że coś się święci. Starałem się to ignorować, ale mi nie wychodziło, pragnąłem by była moja, nie jego. Moja zazdrość była tak duża, że na szybko kazałem mu wypełnić papiery, które rzekomo potrzebowałem. Tak naprawdę nawet ich nie przeczytałem, chodziło mi tylko o to by odwołał randkę. Ta drobna sprawa przerosła moje oczekiwania, Violetta po prostu go znienawidziła. To jest dla mnie szansa by na stałe się do niej zbliżyć. Pomaga mi w tym jej złe samopoczucie, nie cieszę się że źle się czuje, ale ja na tym korzystam. Do firmy przyjechałem spóźniony, to jest pierwszy raz odkąd pamiętam. Powodem tego była moja córka, nie pozwalała mi odejść. Nie lubię jej tak zostawiać, ale czasami jestem do tego zmuszony. Pospiesznie udałem się do biura, w którym był już Diego. Siedział na moi krześle, obrócił się gdy wszedłem. Po jego minie wiedziałem, że wymyślił coś durnego. Znam go ponad tydzień, ale dogadujemy się lepiej niż ktokolwiek inny w firmie. Zamknąłem za sobą drzwi, spojrzałem na biurko dziewczyny. Zawsze ma na nim idealny porządek, u mnie zawsze jest chaos, tak lepiej mi się skupić. Mamy różne charaktery, ale wierze w to co mówią inni. Przeciwieństwa się przyciągają, więc ja przyciągnę ją do siebie. Ignorując Domingeuza zacząłem szukać potrzebnych dokumentów.
– Verdas spóźniony, myślałem że już niczym mnie nie zaskoczysz.
– Musiałem odwieźć Melkę. Czemu tu siedzisz ? – Dalej ich szukałem
– Ślicznotka zabrała sprawozdanie jak go szukasz. Mówiła, że ona je wypełni.
– Mówiłem, że masz jej tak nie nazywać. Ona jest moja jasne ?
– Już nie bądź taki zazdrosny, po prostu jest ładna. Myślisz, że jest obojętna dla facetów ?
– Wiem jaka jest, nie musisz mnie dobijać.
– Tyle czasu, a ty jeszcze jej nie zaliczyłeś. Dziwię Ci się Verdas, to nie może być takie trudne.
– Nie zamierzam jej przelecieć. Ona jest dla mnie ważna. Nie chce jej stracić przez głupotę.
– Z tego co mi Resto gadała, to kręciła z Mateuszem i Kevinem.
– Wróć. Z Kevinem ? Tym z baru ?
– A ile masz Kevinów ? Mówiła, że zaprosił ją na kawę czy coś tam.
– A ja głupi wysyłam ją do baru po kofeinę. Mogłem się domyślić.
– I co zamierzasz odsuwać od niej każdego faceta ?
– Taki mam zamiar. Ona jeszcze będzie moja ...
– W takim tempie to nie szybko. Prędzej ja ją przelecę.
– Panno Castillo zapraszam do gabinetu. – Powiedziałem przez mikrofon
– To ja lepiej się ulotnie. Weź ją na biurku. Laski to uwielbiają.
– Zmiataj stąd Dominguez.
Zaczesałem włosy ręką i usiadłem na krześle. Super, teraz muszę pozbyć się jeszcze Kevina. Przecież ona tam jest praktycznie codziennie, jaki ja byłem głupi. Mogłem się domyślić, że ona wpadnie mu w oko. Jest bardzo mądra i pokazuje to na każdym kroku. Jej uroda powala wszystkich na kolana, od początku słuchałem jaką to laskę zatrudniłem. Nawet mój ojciec mi to powiedział, kiedy mu ją przedstawiłem. Jest dość drobną dziewczyną, ale swoje kształty ma. Jej włosy mają cudowny kolor i są idealnej długości. Kąciki jej ust są wiecznie uniesienie do góry. Swoją radością zaraża wszystkich dookoła. Zawsze ma na sobie idealny strój, zazwyczaj są to sukienki, które idealne eksponują jej piękne nogi. Gdy zakłada spodnie, widać jej cudowny tyłek. A jej oczy ... przyciągają od razu ... Mógłbym patrzeć w nie godzinami. Do tego jej głos, który jest bardzo delikatny i kobiecy, sprawia że moje serce od razu bije szybciej. Jest idealna w każdym calu i nic bym w niej nie zmienił. Z początku byłem w nią zapatrzony, bo nigdy nie widziałem takiej pięknej kobiety, teraz to się zmieniło. Poznałem ją bliżej i wiem jaki dokładnie ma charakter. Kocham każdą część jej. Oddałbym wszystko by przez chwile widziała we mnie kogoś więcej niż tylko swojego szefa. Liczę, że pomoże mi w tym Amelia. Trochę głupio mi ją wykorzystywać, ale posunę się do wszystkiego by ona była moja. Chce codziennie budzić się i zasypiać przy niej. Nie pozwolę by ktoś inny mi ją zabrał, jeszcze trochę i będzie moja.
– Verdas. Żyjesz ? – Klasnęła mi przed twarzą
– Tak ... – Popatrzyłem na nią, wyglądała o wiele lepiej, niż wczoraj
– Ziemia do szefa. Pobudka. Kogoś kacyk męczy ? – Zaśmiała się
– Nie ... znaczy ... chciałaś coś ? – Skanowałem ją wzrokiem
– To pan mnie wołał przez głośnik. Pewno chodzi o to, że miałam nie pracować.
– Nie zabronię Ci tego Violetto. Jeśli czujesz się lepiej to proszę.
– Cóż za zmiana zdania. Bankiet aktualny ? – Usiadła przy swoim biurku
– Oczywiście, będę koło dziewiętnastej u ciebie. Diego pojedzie po Resto.
– To będzie coś sztywnego ? Bez alkoholu i tańców ?
– Mam być szczery ? Zwykle tak jest, ale coś czuje że Diego sporo tym razem zmieni.
– Dobrze ... mam ochotę potańczyć.
– Możesz potańczyć u mnie ... na stole ... pod prysznicem ... gdzie chcesz ...
– Śmieszne Verdas.
Dziewczyna uśmiechnęła się i otworzyła laptopa. Patrzyłem na nią jeszcze przez chwile, potem zrobiłem podobnie. To kolejny powód dlaczego ją uwielbiam. Zwykła laska by się obraziła, albo powiedziała że jej szef ją podrywa, a ona ? Po prostu się z tego śmieje. Dzięki temu ja nie mam problemów, a ona ma lepszy humor. Dopełniamy się. Na przerwę obiadową postanowiłem iść razem z nią. Verdas w stołówce po raz kolejny, to się często nie zdarza. Od razu w oczy rzucił mi się Mateusz, dziewczyna skierowała się po jedzenie. W mojej głowie zrodził się mały plan, oby tylko mnie nie znienawidzenie za to. Gdy miała już pełną tackę, obróciła się, pewno chcąc zobaczyć gdzie jestem. Ustawiłem ręce w odpowiednim miejscu, w ten sposób jej jedzenie wylądowało na mojej koszuli. Poczułem na sobie wzrok wszystkich. Dziewczyna z wrażenia opuściła czerwoną tackę. Jej oczy były przerażone, uśmiechnąłem się co chyba ją trochę uspokoiło. Zacząłem rozpinać guziki, ona po prostu patrzyła. No proszę ... jak na razie wszystko zgodnie z planem. Nagle obok mnie zjawił się Dominguez. Odciągnął mnie od dziewczyny, wyprowadzając z pomieszczenia. To mnie otrzeźwiło. Co ja do cholery chciałem zrobić ? Zdjąć koszulę przed Castillo i wszystkimi w stołówce ? Co mi strzeliło do głowy.
– Co ty odpierdalasz ?! – Wrzasnął
– Nie wiem ... dzięki ... zgłupiałem na chwile.
– Z początku myślałem, że się zgrywasz. Chcesz stracić szacunek w całej firmie ?
– Nie ... ja serio nie wiem jak to się stało. Taki impuls, nie kontrolowałem tego.
– Ogarnij się bo narobisz sobie problemów. Albo ją zdobądź, albo zapomnij.
– Nie zapomnę ...
– To w pracy wyłącz uczucia do cholery ! Nie wolno Ci popełniać takich błędów !
– Wiem, dzięki że czuwasz.
– Wisisz mi skrzynkę piwa.
– Jasne ...
– Zjemy na mieście. Ty stawiasz.
– Luz ...
Diego ma racje. To nie było zachowanie szefa tak ważnej firmy. Gdyby nie on to bym się zbłaźnił i przez kogo ? Przez głupiego Mateusza i moją zazdrość. Muszę nauczyć się nad tym panować. Nie mogę tego spieprzyć. Nie wolno mi stracić firmy, ani Castillo. Za długo pracowałem by być z nią w tej relacji jakiej jestem obecnie. Już niedługo będzie moja. Może brzmię jakbym miał jakąś obsesje, ale naprawdę ją kocham. Gdy po obiedzie zjawiłem się w biurze, dziewczyny nie było. Nie chciałem ją wołać, by nikt nie nabrał podejrzeń. Spokojnie pracowałem, po chwili zobaczyłem ją przez lustro weneckie, niosła w ręce jakąś paczkę. Weszła bez pukania, w końcu to też jej biuro i nie musi wcale pukać. Podałam mi ją i wyszła. Były to rzeczy, które ostatnio zamówiłem. Przez resztę godzin zachowywaliśmy dystans. Gdy wychodziłem szła do domu z Francescą. Liczę, że się nie rozmyśliła i pójdzie ze mną na ten głupi bankiet.
Sytuacja na stołówce trochę mnie zaskoczyła. Chciałam tylko zobaczyć gdzie Leon, a wyszedł taki kwas. Dosłownie wszyscy się na mnie patrzyli. Zostanę okrzyknięta łamagą roku, świetnie. Potem on zaczął rozpinać guziki, a ja nie mogłam ogarnąć co się dzieje. Po pracy poszłyśmy z Fran na zakupy w poszukaniu sukienki. Ja postawiłam na jasny kolor czyli biały, moja przyjaciółka wybrała złotą sukienkę. Ona lubi się wyróżniać, ja wole schować się w cieniu. Wróciłam do domu i zaczęłam przygotowania. Najpierw wzięłam prysznic, później zabrałam się za suszenie włosów. Założyłam sukienkę, następnie zaczęłam dobierać buty oraz dodatki. Zajęłam się lekkim makijażem, wtedy zadzwonił dzwonek. Spojrzałam na godzinę. Nie ma jeszcze dziewiętnastej. Zdjęłam szpilki, udając się w stronę drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam osobę, której najmniej się teraz spodziewałam. To był Matt ... cofnęłam się krok do tyłu. Wykorzystał to i wszedł do środka.
– Wybierasz się gdzieś ?
– Nie powinno Cię to obchodzić. – Zaczęłam nakładać szminkę na usta
– Może w końcu wyjaśnić to całe nieporozumienie ? Bo naprawdę już nie wiem o co Ci chodzi.
– Nie mam teraz czasu i ochoty gadać.
– Masz randkę ? Z kim ?
– Nie ważne. – Usłyszałam pukanie
– Chętnie poznam twojego kolegę. No otwórz.
– Nie trzeba. To na pewno tylko listonosz, nikt ważny.
– To ja otworzę. – Przymknęłam oczy
– Lynch ? Co ty tutaj robisz ?– Mój pracodawca wszedł do środka patrząc na mnie
– Mógłbym spytać pana o to samo. Masz randkę z szefem ?
– To nie randka tylko bankiet. Cała firma o tym huczy od paru dni. – Wyręczył mnie
– Porozmawiamy potem Violettko. – Powiedział i wyszedł
– Wszystko w porządku ? Mogłaś zadzwonić, przyjechałbym szybciej.
– Wszystko gra Leon, pójdę jeszcze po perfumę.
Mężczyzna kiwnął głową, a ja poszłam. Jestem mu wdzięczna, że przyszedł. Prysnęłam się dwa razy i wróciłam do szefa. Okazało się, że nie przyjechał swoim autem, ale zamówił taksówkę. Czyżby miał ochotę trochę wpić ? Na miejscu byliśmy po około czterdziestu minutach. Podróż minęła mi w miłej atmosferze, prowadził jego kolega z którym ostatnio jechałam. Oboje cały czas mnie zgadywali. Na miejscu Verdas przedstawił mnie swoim znajomym. Z początku było dość nudno, później Diego przekupił zespół, który grał. Imprezę rozkręcili razem z moją przyjaciółką, która ciągnęła wszystkich na parkiet w tym i mnie. Leon przez pewien czas nie tańczył, ale później dał się namówić. Nie rozumiem dlaczego wcześniej odmawiał, bo tańczy naprawdę dobrze. Po kilku godzinach wszyscy byli dość rozluźnieni. Razem z przyjaciółką zaczęłyśmy śpiewać z zespołem. Po raz pierwszy od kilkunastu miesięcy czułam się tak dobrze. Mój szef obserwował mnie gdy tańczyłam z jakiś mężczyzną. Miło z jego strony, na pewno martwi się czy nie stracę przytomności. Po kilku piosenkach wróciłam do niego, stał z Diego pijąc jakiś sok.
– Dobrze się bawisz ? – Przysunął się do mnie
– Tak. Wcale nie jest tak sztywno jak mówiłeś. Co pijesz ?
– Zwykły sok. Przynieść Ci ?
– Nie chce, już zgubiłam dwie szklanki które mi dałeś
– Napij się z mojej jeśli chcesz. Ale w zamian ofiarujesz mi taniec.
– Zgadzam się.
Zatopiłam swoje usta w jego szklance. Potem Leon wystawił dłoń w moim kierunku, a ja bez namysłu chwyciłam ją, splatając nasze palce razem. Przetańczyłam z nim kolejne piosenki, te szybki oraz bardzo wolne. Koło czwartej już prawie nikogo nie było. My też zamówiliśmy już taksówkę. Verdas przyniósł swoją marynarkę, którą położył mi na ramionach. Podziękowałam mu za ten drobny gest, było mi już trochę chłodno, nie pomyślałam o tym by wziąć ze sobą jakąś kurtkę. Taksówka podjechała po parunastu minutach. Usiadłam z Leonem z tyłu. Verdas zapraszał mnie na noc, ale pozostawała nieugięta. Mimo naszych dobrych stosunków, mam w głowie to że jest też moim szefem. Przyznaje jest przystojny, zabawny, troskliwy i bardzo kochany. Może nawet umówiłabym się z nim na randkę, gdyby nie łączyła nas praca. Możemy być tylko przyjaciółmi, nikim więcej, tak musi po prostu być. Patrzyłam przez okno, myśląc o nim, a moje oczy stawały się ciężkie. Kierowca ściszył radio, obaj rozmawiali, ale było mi to całkiem obojętne. Ogarnęło mnie przyjemne ciepło, to pewno ogrzewanie. Walczyłam ze swoimi powiekami, oparłam głowę o szybę i powoli odpływałam do krainy Morfeusza.
– Verdas spóźniony, myślałem że już niczym mnie nie zaskoczysz.
– Musiałem odwieźć Melkę. Czemu tu siedzisz ? – Dalej ich szukałem
– Ślicznotka zabrała sprawozdanie jak go szukasz. Mówiła, że ona je wypełni.
– Mówiłem, że masz jej tak nie nazywać. Ona jest moja jasne ?
– Już nie bądź taki zazdrosny, po prostu jest ładna. Myślisz, że jest obojętna dla facetów ?
– Wiem jaka jest, nie musisz mnie dobijać.
– Tyle czasu, a ty jeszcze jej nie zaliczyłeś. Dziwię Ci się Verdas, to nie może być takie trudne.
– Nie zamierzam jej przelecieć. Ona jest dla mnie ważna. Nie chce jej stracić przez głupotę.
– Z tego co mi Resto gadała, to kręciła z Mateuszem i Kevinem.
– Wróć. Z Kevinem ? Tym z baru ?
– A ile masz Kevinów ? Mówiła, że zaprosił ją na kawę czy coś tam.
– A ja głupi wysyłam ją do baru po kofeinę. Mogłem się domyślić.
– I co zamierzasz odsuwać od niej każdego faceta ?
– Taki mam zamiar. Ona jeszcze będzie moja ...
– W takim tempie to nie szybko. Prędzej ja ją przelecę.
– Panno Castillo zapraszam do gabinetu. – Powiedziałem przez mikrofon
– To ja lepiej się ulotnie. Weź ją na biurku. Laski to uwielbiają.
– Zmiataj stąd Dominguez.
Zaczesałem włosy ręką i usiadłem na krześle. Super, teraz muszę pozbyć się jeszcze Kevina. Przecież ona tam jest praktycznie codziennie, jaki ja byłem głupi. Mogłem się domyślić, że ona wpadnie mu w oko. Jest bardzo mądra i pokazuje to na każdym kroku. Jej uroda powala wszystkich na kolana, od początku słuchałem jaką to laskę zatrudniłem. Nawet mój ojciec mi to powiedział, kiedy mu ją przedstawiłem. Jest dość drobną dziewczyną, ale swoje kształty ma. Jej włosy mają cudowny kolor i są idealnej długości. Kąciki jej ust są wiecznie uniesienie do góry. Swoją radością zaraża wszystkich dookoła. Zawsze ma na sobie idealny strój, zazwyczaj są to sukienki, które idealne eksponują jej piękne nogi. Gdy zakłada spodnie, widać jej cudowny tyłek. A jej oczy ... przyciągają od razu ... Mógłbym patrzeć w nie godzinami. Do tego jej głos, który jest bardzo delikatny i kobiecy, sprawia że moje serce od razu bije szybciej. Jest idealna w każdym calu i nic bym w niej nie zmienił. Z początku byłem w nią zapatrzony, bo nigdy nie widziałem takiej pięknej kobiety, teraz to się zmieniło. Poznałem ją bliżej i wiem jaki dokładnie ma charakter. Kocham każdą część jej. Oddałbym wszystko by przez chwile widziała we mnie kogoś więcej niż tylko swojego szefa. Liczę, że pomoże mi w tym Amelia. Trochę głupio mi ją wykorzystywać, ale posunę się do wszystkiego by ona była moja. Chce codziennie budzić się i zasypiać przy niej. Nie pozwolę by ktoś inny mi ją zabrał, jeszcze trochę i będzie moja.
– Verdas. Żyjesz ? – Klasnęła mi przed twarzą
– Tak ... – Popatrzyłem na nią, wyglądała o wiele lepiej, niż wczoraj
– Ziemia do szefa. Pobudka. Kogoś kacyk męczy ? – Zaśmiała się
– Nie ... znaczy ... chciałaś coś ? – Skanowałem ją wzrokiem
– To pan mnie wołał przez głośnik. Pewno chodzi o to, że miałam nie pracować.
– Nie zabronię Ci tego Violetto. Jeśli czujesz się lepiej to proszę.
– Cóż za zmiana zdania. Bankiet aktualny ? – Usiadła przy swoim biurku
– Oczywiście, będę koło dziewiętnastej u ciebie. Diego pojedzie po Resto.
– To będzie coś sztywnego ? Bez alkoholu i tańców ?
– Mam być szczery ? Zwykle tak jest, ale coś czuje że Diego sporo tym razem zmieni.
– Dobrze ... mam ochotę potańczyć.
– Możesz potańczyć u mnie ... na stole ... pod prysznicem ... gdzie chcesz ...
– Śmieszne Verdas.
Dziewczyna uśmiechnęła się i otworzyła laptopa. Patrzyłem na nią jeszcze przez chwile, potem zrobiłem podobnie. To kolejny powód dlaczego ją uwielbiam. Zwykła laska by się obraziła, albo powiedziała że jej szef ją podrywa, a ona ? Po prostu się z tego śmieje. Dzięki temu ja nie mam problemów, a ona ma lepszy humor. Dopełniamy się. Na przerwę obiadową postanowiłem iść razem z nią. Verdas w stołówce po raz kolejny, to się często nie zdarza. Od razu w oczy rzucił mi się Mateusz, dziewczyna skierowała się po jedzenie. W mojej głowie zrodził się mały plan, oby tylko mnie nie znienawidzenie za to. Gdy miała już pełną tackę, obróciła się, pewno chcąc zobaczyć gdzie jestem. Ustawiłem ręce w odpowiednim miejscu, w ten sposób jej jedzenie wylądowało na mojej koszuli. Poczułem na sobie wzrok wszystkich. Dziewczyna z wrażenia opuściła czerwoną tackę. Jej oczy były przerażone, uśmiechnąłem się co chyba ją trochę uspokoiło. Zacząłem rozpinać guziki, ona po prostu patrzyła. No proszę ... jak na razie wszystko zgodnie z planem. Nagle obok mnie zjawił się Dominguez. Odciągnął mnie od dziewczyny, wyprowadzając z pomieszczenia. To mnie otrzeźwiło. Co ja do cholery chciałem zrobić ? Zdjąć koszulę przed Castillo i wszystkimi w stołówce ? Co mi strzeliło do głowy.
– Co ty odpierdalasz ?! – Wrzasnął
– Nie wiem ... dzięki ... zgłupiałem na chwile.
– Z początku myślałem, że się zgrywasz. Chcesz stracić szacunek w całej firmie ?
– Nie ... ja serio nie wiem jak to się stało. Taki impuls, nie kontrolowałem tego.
– Ogarnij się bo narobisz sobie problemów. Albo ją zdobądź, albo zapomnij.
– Nie zapomnę ...
– To w pracy wyłącz uczucia do cholery ! Nie wolno Ci popełniać takich błędów !
– Wiem, dzięki że czuwasz.
– Wisisz mi skrzynkę piwa.
– Jasne ...
– Zjemy na mieście. Ty stawiasz.
– Luz ...
Diego ma racje. To nie było zachowanie szefa tak ważnej firmy. Gdyby nie on to bym się zbłaźnił i przez kogo ? Przez głupiego Mateusza i moją zazdrość. Muszę nauczyć się nad tym panować. Nie mogę tego spieprzyć. Nie wolno mi stracić firmy, ani Castillo. Za długo pracowałem by być z nią w tej relacji jakiej jestem obecnie. Już niedługo będzie moja. Może brzmię jakbym miał jakąś obsesje, ale naprawdę ją kocham. Gdy po obiedzie zjawiłem się w biurze, dziewczyny nie było. Nie chciałem ją wołać, by nikt nie nabrał podejrzeń. Spokojnie pracowałem, po chwili zobaczyłem ją przez lustro weneckie, niosła w ręce jakąś paczkę. Weszła bez pukania, w końcu to też jej biuro i nie musi wcale pukać. Podałam mi ją i wyszła. Były to rzeczy, które ostatnio zamówiłem. Przez resztę godzin zachowywaliśmy dystans. Gdy wychodziłem szła do domu z Francescą. Liczę, że się nie rozmyśliła i pójdzie ze mną na ten głupi bankiet.
••• Violetta •••
Sytuacja na stołówce trochę mnie zaskoczyła. Chciałam tylko zobaczyć gdzie Leon, a wyszedł taki kwas. Dosłownie wszyscy się na mnie patrzyli. Zostanę okrzyknięta łamagą roku, świetnie. Potem on zaczął rozpinać guziki, a ja nie mogłam ogarnąć co się dzieje. Po pracy poszłyśmy z Fran na zakupy w poszukaniu sukienki. Ja postawiłam na jasny kolor czyli biały, moja przyjaciółka wybrała złotą sukienkę. Ona lubi się wyróżniać, ja wole schować się w cieniu. Wróciłam do domu i zaczęłam przygotowania. Najpierw wzięłam prysznic, później zabrałam się za suszenie włosów. Założyłam sukienkę, następnie zaczęłam dobierać buty oraz dodatki. Zajęłam się lekkim makijażem, wtedy zadzwonił dzwonek. Spojrzałam na godzinę. Nie ma jeszcze dziewiętnastej. Zdjęłam szpilki, udając się w stronę drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam osobę, której najmniej się teraz spodziewałam. To był Matt ... cofnęłam się krok do tyłu. Wykorzystał to i wszedł do środka.
– Wybierasz się gdzieś ?
– Nie powinno Cię to obchodzić. – Zaczęłam nakładać szminkę na usta
– Może w końcu wyjaśnić to całe nieporozumienie ? Bo naprawdę już nie wiem o co Ci chodzi.
– Nie mam teraz czasu i ochoty gadać.
– Masz randkę ? Z kim ?
– Nie ważne. – Usłyszałam pukanie
– Chętnie poznam twojego kolegę. No otwórz.
– Nie trzeba. To na pewno tylko listonosz, nikt ważny.
– To ja otworzę. – Przymknęłam oczy
– Lynch ? Co ty tutaj robisz ?– Mój pracodawca wszedł do środka patrząc na mnie
– Mógłbym spytać pana o to samo. Masz randkę z szefem ?
– To nie randka tylko bankiet. Cała firma o tym huczy od paru dni. – Wyręczył mnie
– Porozmawiamy potem Violettko. – Powiedział i wyszedł
– Wszystko w porządku ? Mogłaś zadzwonić, przyjechałbym szybciej.
– Wszystko gra Leon, pójdę jeszcze po perfumę.
Mężczyzna kiwnął głową, a ja poszłam. Jestem mu wdzięczna, że przyszedł. Prysnęłam się dwa razy i wróciłam do szefa. Okazało się, że nie przyjechał swoim autem, ale zamówił taksówkę. Czyżby miał ochotę trochę wpić ? Na miejscu byliśmy po około czterdziestu minutach. Podróż minęła mi w miłej atmosferze, prowadził jego kolega z którym ostatnio jechałam. Oboje cały czas mnie zgadywali. Na miejscu Verdas przedstawił mnie swoim znajomym. Z początku było dość nudno, później Diego przekupił zespół, który grał. Imprezę rozkręcili razem z moją przyjaciółką, która ciągnęła wszystkich na parkiet w tym i mnie. Leon przez pewien czas nie tańczył, ale później dał się namówić. Nie rozumiem dlaczego wcześniej odmawiał, bo tańczy naprawdę dobrze. Po kilku godzinach wszyscy byli dość rozluźnieni. Razem z przyjaciółką zaczęłyśmy śpiewać z zespołem. Po raz pierwszy od kilkunastu miesięcy czułam się tak dobrze. Mój szef obserwował mnie gdy tańczyłam z jakiś mężczyzną. Miło z jego strony, na pewno martwi się czy nie stracę przytomności. Po kilku piosenkach wróciłam do niego, stał z Diego pijąc jakiś sok.
– Dobrze się bawisz ? – Przysunął się do mnie
– Tak. Wcale nie jest tak sztywno jak mówiłeś. Co pijesz ?
– Zwykły sok. Przynieść Ci ?
– Nie chce, już zgubiłam dwie szklanki które mi dałeś
– Napij się z mojej jeśli chcesz. Ale w zamian ofiarujesz mi taniec.
– Zgadzam się.
Zatopiłam swoje usta w jego szklance. Potem Leon wystawił dłoń w moim kierunku, a ja bez namysłu chwyciłam ją, splatając nasze palce razem. Przetańczyłam z nim kolejne piosenki, te szybki oraz bardzo wolne. Koło czwartej już prawie nikogo nie było. My też zamówiliśmy już taksówkę. Verdas przyniósł swoją marynarkę, którą położył mi na ramionach. Podziękowałam mu za ten drobny gest, było mi już trochę chłodno, nie pomyślałam o tym by wziąć ze sobą jakąś kurtkę. Taksówka podjechała po parunastu minutach. Usiadłam z Leonem z tyłu. Verdas zapraszał mnie na noc, ale pozostawała nieugięta. Mimo naszych dobrych stosunków, mam w głowie to że jest też moim szefem. Przyznaje jest przystojny, zabawny, troskliwy i bardzo kochany. Może nawet umówiłabym się z nim na randkę, gdyby nie łączyła nas praca. Możemy być tylko przyjaciółmi, nikim więcej, tak musi po prostu być. Patrzyłam przez okno, myśląc o nim, a moje oczy stawały się ciężkie. Kierowca ściszył radio, obaj rozmawiali, ale było mi to całkiem obojętne. Ogarnęło mnie przyjemne ciepło, to pewno ogrzewanie. Walczyłam ze swoimi powiekami, oparłam głowę o szybę i powoli odpływałam do krainy Morfeusza.
••• Leon •••
Naprawdę miło spędziłem czas z Violettą. Ta dziewczyna jest niesamowita. Nie zdawałem sobie sprawy, że ma taki piękny głos. Nie chciałem z początku z nią tańczyć bo nie miałem na to ochoty, później mnie przekonała. Rozmawiam z Kamilem od paru minut, co jakiś czas zerkając na Castillo. Chyba zasnęła, w takiej pozycji, na pewno będzie bolał ją kark. Ostrożnie odpiąłem jej pas, wsunąłem rękę za jej plecy i przytrzymując jej ramię, położyłem jej głowę na swoich kolanach. Odgarnąłem jej włosy z twarzy i uśmiechnąłem się. Dawniej mogłem o tym tylko pomarzyć, a teraz stało się to rzeczywistością. Nie potrzebuje dzisiaj niczego więcej, mogę już umierać. Bałem się, że się obudzi, ale Kamil jechał spokojnie, tak że auto nie skakało na ewentualnych dziurach. Gdy zbliżaliśmy się do naszego miasta postanowiłem zmienić decyzje swojej przyszłej żony. Jestem zmęczony i jadąc najpierw do niej, a później do mnie zajmie sporo czasu. Jeszcze raz spojrzałem na szatynkę i już byłem tego pewny. Najwyżej potem pokrzyczy.
– Jedź do mnie. – Powiedziałem
– Jesteś pewny ? Violetta chciała jechać do siebie.
– Violetta śpi, gdy dojedziemy będzie za późno na kolejne odwożenie.
– Co ty kombinujesz Verdas ? Przecież to twoja pracownica.
– Po prostu jedź, nie muszę się nikomu tłumaczyć z tego co robię.
– Narobisz sobie problemów, Castillo nie jest głupią dziewczyną, nie wskoczy Ci do łóżka.
– A czy ja tego chce ? Nie. Więc się nie wpierdalaj w moje sprawy.
– Jak chcesz ... żebyś potem nie żałował ...
– Nie będę żałował.
Gładziłem dziewczynę po włosach, pilnując by się nie obudziła. Nie chce jej stracić, ani wykorzystać. Zależy mi na niej. Wiem jak może to wyglądać szef chce zaliczyć swoją asystentkę. Nie jestem taki, kocham ją i chce dać jej szczęście. Po paru minutach byliśmy na miejscu. Zacząłem budzić swoją ukochaną, słodko marszczyła nosek i prosiła bym dał jej jeszcze pospać. Zaśmiałeś się gdy nazwała mnie swoim tatusiem. Otworzyła oczy, a po chwili mogłem zobaczyć jak na jej policzkach pojawiają się rumieńce. Wyszedłem pierwszy, a ona za mną. Była zdziwiona widząc mój dom, przetarła swej oczy i zaczęła iść do drzwi. No proszę, sądziłem że będzie trudniej. Zapłaciłem kumplowi i poszedłem otworzyć dom. Stała już na tarasie trzymając szpilki w dłoniach. Wpuściłem ją do środka. Pozapalałem światła i wskazałem łazienkę, wzięła jedną z moich koszulek i czysty ręcznik. Moja miłość już zaczyna nosić moje rzeczy, niedługo będzie spać tylko w nich w niczym więcej. Pościeliłem sobie w pokoju gościnnym, chce by spała w moim łóżku. Będę potem czuł jej zapach. Trochę się ze mną pokłóciła, ale w końcu zgodziła się zasnąć u mnie. Sam wziąłem szybki prysznic, przed snem zajrzałem do ukochanej. Słodko spała,wtulając się w kołdrę. Zgasiłem światło, schodząc do salonu zauważyłem jej torebkę. Nie mogłem się powstrzymać, wyjąłem jej telefon. Tak jak myślałem Lynch chcę się spotkać. Uśmiechnąłem się i napisałem mu, żeby był u niej w domu o dziewiątej. Potem odpaliłem muzykę na Youtube, wcześniej zgaszając telefon. Dziewczyna miała mało baterii więc po około dwudziestu minutach zostało jej dwa procent. Wyłączyłem wszystko i odłożyłem telefon. Niedługo się wyłączy, a ja mam inne wejście więc nie naładuje go. Jutro wystarczy przytrzymać ją na dłużej i wtedy on zostanie wystawiony. Violetta niedługo będzie we mnie zakochana, o ile już nie jest zakochana.
___________________________________________________________________________________
Wedle życzenia jest rozdział. Czy pojawi się kolejny zależy tylko od was. Liczę na wasze komentarze i kreatywne odpowiedzi na pytanka. Pozdrawiam Dars.
1) Violetta dowie się o smsie ?
2) Czy Leon jest zakochany, a może jednak ma zaburzenia psychiczne ?
3) Francesca spędziła noc w domu ?
– Jedź do mnie. – Powiedziałem
– Jesteś pewny ? Violetta chciała jechać do siebie.
– Violetta śpi, gdy dojedziemy będzie za późno na kolejne odwożenie.
– Co ty kombinujesz Verdas ? Przecież to twoja pracownica.
– Po prostu jedź, nie muszę się nikomu tłumaczyć z tego co robię.
– Narobisz sobie problemów, Castillo nie jest głupią dziewczyną, nie wskoczy Ci do łóżka.
– A czy ja tego chce ? Nie. Więc się nie wpierdalaj w moje sprawy.
– Jak chcesz ... żebyś potem nie żałował ...
– Nie będę żałował.
Gładziłem dziewczynę po włosach, pilnując by się nie obudziła. Nie chce jej stracić, ani wykorzystać. Zależy mi na niej. Wiem jak może to wyglądać szef chce zaliczyć swoją asystentkę. Nie jestem taki, kocham ją i chce dać jej szczęście. Po paru minutach byliśmy na miejscu. Zacząłem budzić swoją ukochaną, słodko marszczyła nosek i prosiła bym dał jej jeszcze pospać. Zaśmiałeś się gdy nazwała mnie swoim tatusiem. Otworzyła oczy, a po chwili mogłem zobaczyć jak na jej policzkach pojawiają się rumieńce. Wyszedłem pierwszy, a ona za mną. Była zdziwiona widząc mój dom, przetarła swej oczy i zaczęła iść do drzwi. No proszę, sądziłem że będzie trudniej. Zapłaciłem kumplowi i poszedłem otworzyć dom. Stała już na tarasie trzymając szpilki w dłoniach. Wpuściłem ją do środka. Pozapalałem światła i wskazałem łazienkę, wzięła jedną z moich koszulek i czysty ręcznik. Moja miłość już zaczyna nosić moje rzeczy, niedługo będzie spać tylko w nich w niczym więcej. Pościeliłem sobie w pokoju gościnnym, chce by spała w moim łóżku. Będę potem czuł jej zapach. Trochę się ze mną pokłóciła, ale w końcu zgodziła się zasnąć u mnie. Sam wziąłem szybki prysznic, przed snem zajrzałem do ukochanej. Słodko spała,wtulając się w kołdrę. Zgasiłem światło, schodząc do salonu zauważyłem jej torebkę. Nie mogłem się powstrzymać, wyjąłem jej telefon. Tak jak myślałem Lynch chcę się spotkać. Uśmiechnąłem się i napisałem mu, żeby był u niej w domu o dziewiątej. Potem odpaliłem muzykę na Youtube, wcześniej zgaszając telefon. Dziewczyna miała mało baterii więc po około dwudziestu minutach zostało jej dwa procent. Wyłączyłem wszystko i odłożyłem telefon. Niedługo się wyłączy, a ja mam inne wejście więc nie naładuje go. Jutro wystarczy przytrzymać ją na dłużej i wtedy on zostanie wystawiony. Violetta niedługo będzie we mnie zakochana, o ile już nie jest zakochana.
___________________________________________________________________________________
Wedle życzenia jest rozdział. Czy pojawi się kolejny zależy tylko od was. Liczę na wasze komentarze i kreatywne odpowiedzi na pytanka. Pozdrawiam Dars.
1) Violetta dowie się o smsie ?
2) Czy Leon jest zakochany, a może jednak ma zaburzenia psychiczne ?
3) Francesca spędziła noc w domu ?